Rozdział sprawdzony przez side_of_sky za co bardzo, ale to bardzo jej dziękuje :*
Za długi to ten rozdział nie jest, ale postanowiłam potrzymać Was w niepewności do następnego... mam nadzieje, że mnie za to nie zjecie ;D
________________________
Na kolejnych wieczornych zajęciach dziewczyna uczyła się jak
tworzyć fałszywe obrazy i podsuwać je nauczycielowi. Mimo że
nigdy nie usłyszała pochwały z jego ust, stopień trudności,
który ciągle podwyższał dawał jej do zrozumienia, że docenia
jej ciężką pracę. Sama była z siebie dumna jak chyba jeszcze
nigdy. Snape powoli przestawał jej dogryzać za każdy błąd, ale
nadal pozostawał surowym i wymagającym nauczycielem. Nie miała mu
tego za złe, w końcu przez lata przyzwyczaiła się do jego
humorów. Mimo iż od zawsze go szanowała, to podczas tych
dodatkowych zajęć jej szacunek nie tylko wzrósł, ale też zaczęła
go podziwiać za sam sposób, w jaki podchodził do jej osoby gdy
byli sam na sam. Hermiona zaczęła w nim dostrzegać kogoś na kształt mentora. Była mu bardzo
wdzięczna, że poświęca jej swój cenny czas. Domyślała się, że
musi być to dla niego trudne - godzić wszystkie zajęcia, jakimi
był obarczony.
Wiedziała, że to bardzo gryfoński sposób myślenia, ale wydawał
jej się jak najbardziej słuszny.Dzień jej naznaczenia zbliżał się wielkimi krokami, dziewczyna ze wszystkich sił starała się o nim nie myśleć. Po prostu udawała, że nic się nie dzieje. Harry i Ron wydawali się być lekko zaniepokojeni tymi jej wieczornymi zniknięciami, ale zazwyczaj miała dla nich wymówkę w stylu ,,Muszę się przecież przygotowywać do egzaminów'' lub ,,Gdybyście przejmowali się swoją edukacją, też znikalibyście w bibliotece wieczorami''. Zazwyczaj jej wierzyli i zmieniali temat, byle by tylko nie dyskutować o nauce.
Brown coraz jawniej obnosiła się ze swoimi uczuciami względem rudego, co już praktycznie Hermionie przestało przeszkadzać. Fakt faktem - nie znosiła blondynki, ale nie miała czasu na kłótnie na jej temat ze swoimi przyjaciółmi.
Trzy dni przed naznaczeniem znów została wezwana. Nie miała bladego pojęcia o co chodzi, jednak ku jej uciesze, Czarny Pan wezwał ją tylko po to, aby poinformować ją, że z okazji jej przystąpienia do jego popleczników i z powodu tego, że jest jego chrześnicą, miał w planach urządzenie balu. Hermiona była tym obwieszczeniem niezwykle zaskoczona, a nawet wstrząśnięta. Nigdy nie posądziłaby jaszczura o tak zaskakujące pomysły, jak urządzenie balu na cześć członka swojej rodziny. Według Granger łączenie tych dwóch słów - „Voldemort” i „rodzina” - nigdy, ale to przenigdy do siebie nie pasowało.
Zgodnie z zaleceniami swojego chrzestnego
Hermiona wysłała list do matki, z którą już od dawna nie
rozmawiała z prośbą o przysłanie jakiejś sukni.
***
Znajdowała w dworze Malfoyów. Oczywiście
zdążyła poinformować Snape'a o tym, że Czarny Pan kazał jej
przybyć wcześniej do posiadłości Lucjusza Malfoya. Nie miała
bladego pojęcia, jaki był w tym wszystkim cel jaszczura, ale
wiedziała, że już niedługo się dowie.
Dziewczyna szybko porwała ją z łóżka i wmaszerowała do łazienki. Cóż, przygotowania zajęły jej około trzech godzin, co jak na pannę Granger było naprawdę długo. Kiedy była już gotowa, kilka razy przejrzała się w ogromnym lustrze, które zajmowało praktycznie całą ścianę w wielkiej łazience. Musiała przyznać - wyglądała cudownie.
Była przerażona i oszołomiona. Nawet nie
zauważyła jak szybko minął wrzesień, zapomniała nawet o tym, iż
jakiś czas temu osiągnęła pełnoletność.
Dłonie jej drżały, a oddech był nierówny.
Nagle do zajmowanego przez nią pokoju wkroczyła szczupła, wysoka
kobieta o błękitnych oczach i włosach elegancko spiętych z tyłu
głowy. Owa kobieta miała na sobie zieloną suknię, której tren
ciągnął się za nią.
- Kim jesteś? - zapytała zdenerwowana dziewczyna,
której umysł nie do końca pracował, tak jak powinien.
- Narcyza Malfoy. - Ton jej głosu był wyprany z
emocji, tylko niebieskie oczy zdradzały przygnębienie i smutek.
Panna Granger miała ogromną ochotę puknąć się w czoło za swoją
głupotę. Ten stres całkowicie mnie ogłupia. - pomyślała
szybko, podnosząc się ze swojego miejsca.
- O co chodzi, pani Malfoy? - udawała totalnie
spokojną i poważną.
- Mam cię poinformować, panno Riddle, abyś zaczęła
szykować się na przyjęcie. - Dziewczyna przytaknęła starszej
kobiecie, a ta po chwili wyszła, nawet się za siebie nie oglądając.
Brązowooka spojrzała na suknię leżącą na dużym,
dwuosobowym łóżku. Nie przepadała z kolorem różowym, ale
sukienka sama w sobie była zachwycająca.
Dziewczyna szybko porwała ją z łóżka i wmaszerowała do łazienki. Cóż, przygotowania zajęły jej około trzech godzin, co jak na pannę Granger było naprawdę długo. Kiedy była już gotowa, kilka razy przejrzała się w ogromnym lustrze, które zajmowało praktycznie całą ścianę w wielkiej łazience. Musiała przyznać - wyglądała cudownie.
***
Była prowadzona przez skrzata domowego do sali,
w której jeszcze nigdy nie była. Serce waliło jej jak oszalałe, a
nogi i dłonie drżały. Nie wiedziała co ją czeka, nie mogła
przewidzieć przebiegu całego balu, a ponadto miała znaleźć się
między ludźmi, którzy na każdym kroku próbowali zabić ją i jej
przyjaciół. Zapowiada się bardzo długi wieczór... - szepnęła
w myślach, kiedy tylko stanęła przed potężnymi, złoconymi,
dwuskrzydłowymi drzwiami. W obecnej chwili czuła się podobnie
zestresowana, jak podczas balu z okazji Turnieju Trójmagicznego.
Żołądek zawiązał jej się w bolesny supeł, a w gardle utkwiła
potężna kula powietrza, której nie mogła się pozbyć, choć
próbowała.
Nagle drzwi otworzyły się. Poczuła nagły
chłód, który przeszył jej ciało. Nie skrzywiła się, lecz
jeszcze bardziej wyprostowała. Widziała tłumy ludzi ubranych w
eleganckie szaty, którzy w tym jednym momencie zaprzestali swoich
rozmów, aby spojrzeć na gościa honorowego.
Hermiona wzięła głęboki wdech, opanowała swoje myśli i ruchy. Cisza, która
zaległa między zebranymi wcale jej nie pomagała - wręcz
przeciwnie, peszyła ją i
dekoncentrowała. Musiała się naprawdę wysilić, aby jej młoda,
piękna twarz pozostała bez wyrazu. Kiedy udało jej się pokonać
strome kamienne schody ludzie, którzy stali najbliżej niej zaczęli
rozchodzić się na boki i uważnie przyglądać się jej twarzy.
Widziała szok, który malował się w ich oczach, kiedy rozumieli,
na kogo patrzą.
Oczywiście, że była śmiertelnie przerażona,
praktycznie czuła, że za moment dostanie palpitacji serca i zejdzie
z tego świata w tak nieciekawym towarzystwie. Oj, taki zgon nie za
bardzo jej się uśmiechał. Gdyby mogła, na pewno potrząsnęłaby
głową i warknęła ze złością na swoje głupie i nierozsądne
myśli.
- Panie. - Uklękła przed obliczem swojego Pana.
- Córko, powstań. - rozkazał Voldemort głosem całkowicie
wypranym z jakichkolwiek emocji
-//-
Co myślicie o kreacji Hermiony?
Kreacja Hermiony..?
OdpowiedzUsuńCudo! :D
Co do rozdziału, chcę więcej!
Czemu nie mogłaś napisać całości?!
Takie tam małe pytanko... Kiedy następny rozdział?! :D
Mam nadzieje, że niedługo ;3
Weny życzę ^.^
Cześć :D
UsuńCo do rozdziału...to przypuszczam, że pojawi się w sobotę...tak sądzę ;)
Kreacja Hermiony do prawdy zacna ;D No nie no ;( ja chcę więcej! Podzielam zdanie Alexy, nie moglas juz calego napisac? XD Czekam ze zniecierpliwieniem na next!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kreacja Hermiony. Hmmm niektórym może się podobać, ale to zdecydowanie nie mój styl. Zbyt ... słodka :) Nie mogę doczekać się drugiej części rozdziału!
OdpowiedzUsuńCo do kreacji bardzo fajna, tylko szkoda, że różowa Xd nigdy nie przepadałam za tym kolorkiem, no ale co to notki...dlaczego właśnie w takim momencie zakończyłaś kochanieńka, no ja Cię chyba kiedyś zamorduje ;D Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńPozdro i weny
POISON
Dlaczego skończyłaś w tym momencie? :D
OdpowiedzUsuńPisz, pisz dalej.
W jednym momencie " Oj, taki zgon nie za bardzo jej się uśmiechał" Bardziej pasowałaby mi śmierć zamiast zgonu.
Co do sukni to myślę, że do Hermiony pasują bardziej stonowane kolory jak czerwony (wpadający w bordo), czarny czy granatowy. Róż mimo, że nic do niego nie mam wydaje się być zbyt mało elegancki na bal organizowany przez śmierciożerców.
Pozdrawiam,
xyz
Fajny rozdział ci wyszedł.
OdpowiedzUsuńJak będziesz chciała to wejdź
http://sztan-pisze-dla-was.blogspot.com/
Dlaczego mnie nie powiadomiłaś o NN? Smutam, się wiesz? :(
OdpowiedzUsuńA rozdział super. Ty lubisz trzymać nas w niepewności, wiesz? Nie będę krzyczeć, że tak szybko skończyłaś. Ale ubolewam nad tym.
Pozdrawiam, i buziaki Jazz ♥